Skip to main content

Pozostało już tylko 32 zawodników, w tym Krzysztof Ratajski. Mieliśmy kilka niespodzianek i kilku zawodników, którzy zdecydowanie nas zaskoczyli. Chyba największa sensacja to odpalenie Nathana Aspinalla (jednego z faworytów) przez śmieszka Ricky’ego Evansa, który zdeklasował go 3:0. To był mecz kończący drugą rundę.

Niespodzianki
Nie ma w turnieju Petera Wrighta (nr 4), Nathana Aspinalla (nr 6) oraz Danny’ego Nopperta (nr 7) i Jamesa Wade’a (nr 13). Jak są mistrzostwa świata, to muszą być jakieś niespodzianki, bo inaczej byłoby nudno. Odpadło też kilku innych rozstawionych graczy, ale ich porażki nie są już taką niespodzianką, biorąc pod uwagę kiepską formę. Mowa zwłaszcza o Jose De Sousie czy też Dirku van Duijvenbode.

Jest kilku takich darterów, którzy w dwóch pierwszych rundach wszystkich zaskoczyli. Jeden z nich to Jim Williams. Walijczyk nie stracił jeszcze seta na tych mistrzostwach. Pierwszy jego rywal to Gujańczyk, Norman Madhoo, który grał na średniej blisko 70-punktowej i Williams nie potrzebował jakiejś wybitnej gry. Później jednak można było przecierać oczy ze zdumienia, gdy eliminował Petera Wrighta. Dla Szkota jest to bolesny upadek, bo bronił przecież 500 tysięcy funtów za mistrzostwo sprzed dwóch lat. A tak spadnie w rankingu gdzieś w okolice czołowej dziesiątki. Williams odprawił go z turnieju i to wynikiem 3:0 w setach. Wright wyglądał na kompletnie posypanego. Jego obecność na mistrzostwach to taki świąteczny klasyk. Przebiera się za Grincha, maluje brodę na zielono i stało się to już tradycją. Do śmiechu było mu jednak tylko przed meczem, na samym wejściu. 4/18 na podwójnych to wynik słabiutki. W trzecim secie Wright już nie wierzył i po prostu tylko rzucał do tarczy, chcąc jak najszybciej zejść i jechać do domu.

Niemiecki kwalifikant Florian Hempel to autor najbardziej spektakularnego come backu. Ten były bramkarz piłki ręcznej to nie anonim, bo posiada kartę i pojawiał się już w tourze, ale z racji słabych wyników w tym sezonie, musiał się na MŚ kwalifikować w turnieju dla posiadaczy kart. Niczym w tym sezonie nie błysnął, aż do… teraz, czyli momentu na największej darterskiej scenie świata – Ally Pally. Niemiec wyszedł z sytuacji beznadziejnej. Dimitri van den Bergh to nie byle kto, bo uczestnik tegorocznej Premier League. Prowadził już spokojnie 2:0 w setach. Trzeciego Hempel wygrał, ale wydawało się i tak, że będzie to set pocieszenia. W czwartym sytuacja wyglądała następująco: 2:0 dla Belga i lotka meczowa na bullu. Hempel był w sytuacji beznadziejnej, mając 151 do końca. I co zrobił? W fenomenalny sposób to skończył! Ten finisz okazał się punktem przełomowym, który dał mu wiarę w siebie, napędził go. Odwrócił losy seta i w konsekwencji meczu. Doprowadził do wyrównania 2:2 w setach, a w ostatnim totalnie zdeklasował posypanego van den Bergha (3:0).

Inną niespodzianka to Ricky Evans, bardziej znany z najszybszego szutu na świecie, skąd zresztą jego pseudo “Rapid” oraz tego, że przedświątecznie zabawia publiczność piosenką “Merry Christmas Everyone”. Zwykle nie musiał się martwić o wybór piosenki, bo odpadał po prostu przed świętami. Czy będzie mógł ją zmienić po świętach na swoje “YMCA”, czy usłyszymy poświąteczną wersję Shakin’ Stevensa?! Wróćmy jednak do samego meczu. Ricky po nim powiedział tak: – Jestem bardzo, bardzo, bardzo szczęśliwy. Jestem najdziwniejszym, najbardziej kochanym idiotą na świecie i właśnie pokonałem Nathana Aspinalla. Obiecał się nie zmieniać i dalej… zachowywać jak idiota. Teraz jednak wyjątkowo bardziej zasłynął wynikiem sportowym, miażdżąc po prostu Aspinalla. Rozstawiony z szóstką zwycięzca Matchplaya nie miał pojęcia co się dzieje. Minę miał skwaszoną. Evans zagrał ze swoją najwyższą wygrywającą średnią w historii występów w telewizji – 99,38 i 9/14 na podwójnych. Miażdżył Aspinalla wysokimi finiszami, maksami i brakiem błędów. Aspinall był tak niewidoczny w tym meczu, jakby w ogóle nie grał. Sensacja przez duże “S”.

Man Lok Leung nie gra już w turnieju, ale to z kolei sensacja pierwszej rundy, w której uporał się z jednym z odkryć tego sezonu – Gianem van Veenem. Nikt na reprezentanta Hong Kongu nie stawiał, a on rzucił 11 maksów i nakręcał się atmosferą w Ally Pally. Może i podwójne często go zawodziły, ale punktował tak rewelacyjnie, że mógł sobie na to pozwolić. W drugiej rundzie nie poradził sobie już z Gabrielem Clemensem i pożegnał się z turniejem. Praktycznie w tylko jednym secie nawiązał do formy z poprzedniego spotkania, a to było za mało. I tak jednak zawodnik z Hong Kongu zostanie z tej edycji MŚ zapamiętany.

Inne wydarzenia
Na wyróżnienie zasługuje na pewno wynik Stephena Buntinga, który zaprezentował najwyższą średnią na turnieju – 107,28. Zagrał po prostu rewelacyjnie i rozjechał Ryana Joyce’a. Swoje problemy miał mistrz świata, Michael Smith. Mógł nawet przegrać i odpaść w drugiej rundzie! Z rękawa wyjął wtedy jednak finisz 142-punktowy. To cechuje największych mistrzów. Smith nie zagrał jednak słabo, bo na średniej powyżej 100 punktów. To Holender – Kevin Doets – postawił trudne warunki. Steve Beaton to ewenement. Zagrał już na 33. z rzędu mistrzostwach. Ogłosił jednak, że kolejne będą jego ostatnimi i kończy karierę. Beaton wystąpił w tylu mistrzostwach z rzędu, ile nawet wielu uczestników nie ma lat.

Luke Littler mógłby nawet swój wiek pomnożyć razy dwa… ten 16-latek jest objawieniem angielskiego darta. Ile jednak było już takich objawień? Nastolatek udowodnił jednak, że na scenie w Ally Pally czuje się jak ryba w wodzie. Młodzieżowy mistrz świata pierwszą rundę przebrnął, jak przez masło, ale w drugiej trudniejsze warunki postawił mu zwycięzca UK Open – Andrew Gilding. Dał jednak radę i zagra w trzeciej rundzie z Mattem Campbellem. Drabinka po tej stronie jest wyjątkowo sprzyjająca, bo kilku faworytów odpadło. W trzeciej rundzie mamy aż czterech Niemców: Martin Schindler, Ricardo Pietreczko, Florian Hempel i Gabriel Clemens, co pokazuje rozwój darta w tym kraju. Jest ich tylu samo na tym etapie, co dużo lepszych przecież przez lata Holendrów.

Czas na trzecią rundę, w której gra się już nie do trzech wygranych setów, ale do czterech. W każdym trzeba jako pierwszy ugrać trzy legi. Trzy wygrane legi = set. Po trzeciej rundzie zostanie już tylko 16 zawodników.

Related Articles