Pierwsza edycja Poland Darts Masters w Warszawie cieszyła się sporym uznaniem, dlatego PDC, czyli światowa federacja darta wróci chętnie do Polski. Tym razem jednak na dużo większą halę do Gliwic. Turniej odbędzie się w dniach 15-16 czerwca. Właśnie podano osiem nazwisk gwiazd, które pojawią się na PreZero Arenie w Gliwicach.
Najpierw krótko o zasadach tego organizowanego w Polsce turnieju. Przede wszystkim należy wiedzieć, że jest on pokazowy. Są do wygrania nagrody pieniężne, konkretnie 20 tysięcy funtów dla zwycięzcy, ale wyniki nie liczą się do światowego rankingu. Mimo to udało się zwerbować najlepszych darterów na świecie. W tym roku obsada jest nawet mocniejsza niż w poprzednim. Nie chodzi tylko o nazwiska, ale o fakt, że dużo więcej na światowej arenie znaczy Luke Humphries, który jest przecież mistrzem świata i liderem światowego rankingu, a w 2023 roku wygrywał turniej za turniejem. Jeszcze gdy grał na turnieju w Polsce, to był groźnym zawodnikiem z drugiego szeregu i wielbicielem mniejszych europejskich turniejów, który zawodzi na wielkich scenach. Dziś to już zupełnie inny Luke Humphries. Można o tym więcej przeczytać tutaj. To artykuł jeszcze sprzed czasu, gdy został mistrzem świata.
Zawodnikiem, który zawładnął w ostatnich miesiącach światem darta jest Luke Littler. Ten 16-letni wielbiciel kebabów został wicemistrzem świata i napisał niesamowitą historię tego sportu jako debiutant. Z marszu zaczął rywalizować z najlepszymi, został zaproszony do Premier League i w ciągu raptem czterech miesięcy wyrósł na gigantyczną gwiazdę. Chłopak jest w kraju absolutną sensacją, doskonale znają go choćby piłkarze. W trakcie mistrzostw świata powodzenia życzyli między innymi Gary Neville i Jonny Evans, bo jest kibicem Manchesteru United. Wcale nie wygląda jak 16-latek, bardziej 30-latek, ale na tym już polega jego urok. Szkolił się w… akademii w St Helens. Tak, nawet dart ma swoją akademię! Jak mówi się, że ktoś kopał piłkę od dziecka, tak “The Nuke” od dziecka rzucał lotkami. Jest w Internecie filmik, na którym półroczny Littler, jeszcze w pieluszcze, stoi i rzuca do zabawkowej tarczy. Nie robi tego “na pałę”, tylko już tam widać nienaganną technikę rzutu. On także zagra w Polsce i wzbudzi ogromne zainteresowanie. Na Instagramie obserwuje go 1,2 mln ludzi. To Michael van Gerwen ma dwa razy mniej (517 tysięcy).
Pojawi się także charyzmatyczny Peter Wright, którego rok temu nie było. Mimo tego, że najlepsze lata ma za sobą i generalnie zawodzi, zajmując w rankingu PDC 8.miejsce, to i tak razem ze swoją kolorową fryzurą jest w świecie darterskim dużo bardziej rozpoznawalny niż Danny Noppert czy Dimitri van den Bergh, którzy grali w Polsce w pierwszej edycji. Reszta zawodników to już absolutna światowa czołówka. Humphries jest liderem rankingu, ale nie zabraknie u nas także wicelidera, trzeciego miejsca, czwartego, piątego i… szóstego. Tak więc do Gliwic zawitają najlepsi z najlepszych, żadne wielkie nazwisko nie odpuściło wizyty. Będzie absolutna legenda tego sportu Michael van Gerwen oraz słynący z wybuchowych reakcji Walijczyk Gerwyn Price. Stawkę uzupełnią były mistrz świata Michael Smith oraz będący w coraz lepszej formie Nathan Aspinall, który może wszystkich w Polsce zaskoczyć. W końcu w 2023 roku wygrał swój pierwszy wielki turniej – World Matchplay, a w tegorocznej Premier League też radzi sobie całkiem nieźle. Złe demony postara się też odpędzić Rob Cross, któremu się w Polsce nie podobało, bo kibice w Warszawie bezsensownie na niego gwizdali tylko dlatego, że grał przeciwko Krzysztofowi Ratajskiemu.
PDC wystawia osiem gwiazd, które zmierzą się z ośmioma reprezentantami Polski i tej części Europy. Również z tej części drabinki znamy już sześciu reprezentantów. W zeszłym roku Krzysztof Ratajski był jedynym, który potrafił przejść pierwszą fazę. We wszystkich pozostałych meczach to faworyci awansowali. W Poland Darts Masters 2024 zobaczymy: Krzysztofa Ratajskiego, Radka Szagańskiego, Sebastiana Białeckiego, Borisa Krcmara, Karela Sedlacka oraz Adama Gawlasa. Pięciu z nich się powtarza. “Nowym” jest tylko Sebastian Białecki, który zastąpił Krzysztofa Kciuka. Pozostały jeszcze dwa miejsca – dla jednego kwalifikanta z Polski i jednego kwalifikanta z Węgier. W ćwierćfinałach właśnie ów reprezentant lokalny trafia na kogoś ze światowej czołówki. Takie mecze będą w sobotę 15 czerwca. W niedzielę z kolei zaplanowano ćwierćfinały, półfinały oraz finał. Dobrze, żeby przynajmniej jeden Polak awansował dalej, to zawsze jest lepsza zabawa na drugi dzień. Największe szanse będzie miał oczywiście Krzysztof Ratajski, który zajmuje obecnie 25. lokatę w światowym rankingu.
Turniej zapowiada się nawet dużo lepiej niż rok temu. Po pierwsze będzie na większej hali, po drugie natomiast nazwiska zawodników, biorąc pod uwagę wyżej opisane okoliczności, wyglądają dużo bardziej okazale.